Za szczytem.

Za szczytem. Kraków 2024. Wydawnictwo SQN. wyd.1. s.345. opr. oryg. kartonowa. 21 cm.

W trakcie zamieci w górskiej chatce spotyka się kilka z pozoru niezwiązanych ze sobą osób: starsza kobieta, bezdomny, biznesmen oraz okoliczny bandzior. Wkrótce wszyscy będą już martwi, a miejscowa policja będzie próbowała dociec, co tak naprawdę wydarzyło się w tym ponurym miejscu. Niedługo później znana polska himalaistka Alicja Kandora przybywa do rodzinnego Międzygórza, by poznać okoliczności śmierci swojej matki, Jadwigi. Czy to możliwe, że popełniła ona samobójstwo? Alicja postanawia na własną rękę odkryć prawdę o śmierci matki. W śledztwie pomaga jej dawny znajomy Albert, nowo poznany GOPR-owiec Figiel oraz dwóch specyficznych miejscowych, którzy mroczne sekrety Międzygórza znają od podszewki. Nie wszyscy w małym górskim miasteczku chcą jednak, aby prawda wyszła na jaw. Alicja musi się zmierzyć nie tylko z tragiczną śmiercią matki, ale i z własną przeszłością. Czy górskie szczyty skrywają w sobie coś więcej niż tylko piękno, ambicję i poświęcenie? *** Rozejrzała się dookoła, nie dostrzegła nic poza pustką. Czuła jej dotyk. Czy tak to wygląda? Bezlitosna samotność i powolna agonia. A może to właśnie w tym tkwi ten nieuchwytny mistycyzm, którego nie potrafiła dostrzec. Może tego pragnie? Czy to jest ten najcenniejszy skarb ukryty w górach? Szczytów można zaliczyć wiele, śmierć tylko jedną. Usłyszała za plecami huk, który poderwał ją na równe nogi. Poczuła irracjonalny lęk, chciała oddalić się od tego miejsca. Wiatr stoczył się zboczem niczym lawina. Śnieg poderwał się do góry jak kurz wzniecony tupotem kopyt. Jakby pędziły na nią konie. Bała się nawet odwrócić. Zaczęła biec. Nie wiedziała dokąd. Gdziekolwiek. W biel. W zamieci zgubiła szlak i teraz błądziła na zboczach Śnieżnika. Szukała jakiegoś punktu odniesienia, lasu. Gdyby nie pochyłość terenu, która wskazywała jej drogę na dół, pewnie kręciłaby się w kółko, bo każdy odcinek trasy wyglądał tak samo. Raziła ją ta wszechobecna jasność, coraz trudniej było skoncentrować się na drodze. Czuła, jak pulsuje jej głowa, a oczy zaczynają łzawić. Miała dość. Poślizgnęła się na płacie śniegu i zjechała na tyłku dobrych kilka metrów. Nic jej się nie stało, ale długo nie mogła się podnieść. Nie miała siły, oddychała ciężko. Brakuje jeszcze tylko tego, żeby się połamała w tych przeklętych górach. Ile czasu wiłaby się tu z bólu, zanim ktoś by ją odnalazł? Pewnie długo, od dobrej godziny nie spotkała nikogo.

Brak pozycji w magazynie. Zapytaj o dostępność i cenę. Tel. 502 397 162

    44.94 

    Brak w magazynie

    Kategoria:

    Opis

    SADLEJ Sebastian, Za szczytem. Kraków 2024. Wydawnictwo SQN. wyd.1. s.345. opr. oryg. kartonowa. 21 cm.

    W trakcie zamieci w górskiej chatce spotyka się kilka z pozoru niezwiązanych ze sobą osób: starsza kobieta, bezdomny, biznesmen oraz okoliczny bandzior. Wkrótce wszyscy będą już martwi, a miejscowa policja będzie próbowała dociec, co tak naprawdę wydarzyło się w tym ponurym miejscu. Niedługo później znana polska himalaistka Alicja Kandora przybywa do rodzinnego Międzygorza, by poznać okoliczności śmierci swojej matki, Jadwigi. Czy to możliwe, że popełniła ona samobójstwo? Alicja postanawia na własną rękę odkryć prawdę o śmierci matki. W śledztwie pomaga jej dawny znajomy Albert, nowo poznany GOPR-owiec Figiel oraz dwóch specyficznych miejscowych, którzy mroczne sekrety Międzygórza znają od podszewki. Nie wszyscy w małym górskim miasteczku chcą jednak, aby prawda wyszła na jaw. Alicja musi się zmierzyć nie tylko z tragiczną śmiercią matki, ale i z własną przeszłością. Czy górskie szczyty skrywają w sobie coś więcej niż tylko piękno, ambicję i poświęcenie? *** Rozejrzała się dookoła, nie dostrzegła nic poza pustką. Czuła jej dotyk. Czy tak to wygląda? Bezlitosna samotność i powolna agonia. A może to właśnie w tym tkwi ten nieuchwytny mistycyzm, którego nie potrafiła dostrzec. Może tego pragnie? Czy to jest ten najcenniejszy skarb ukryty w górach? Szczytów można zaliczyć wiele, śmierć tylko jedną. Usłyszała za plecami huk, który poderwał ją na równe nogi. Poczuła irracjonalny lęk, chciała oddalić się od tego miejsca. Wiatr stoczył się zboczem niczym lawina. Śnieg poderwał się do góry jak kurz wzniecony tupotem kopyt. Jakby pędziły na nią konie. Bała się nawet odwrócić. Zaczęła biec. Nie wiedziała dokąd. Gdziekolwiek. W biel. W zamieci zgubiła szlak i teraz błądziła na zboczach Śnieżnika. Szukała jakiegoś punktu odniesienia, lasu. Gdyby nie pochyłość terenu, która wskazywała jej drogę na dół, pewnie kręciłaby się w kółko, bo każdy odcinek trasy wyglądał tak samo. Raziła ją ta wszechobecna jasność, coraz trudniej było skoncentrować się na drodze. Czuła, jak pulsuje jej głowa, a oczy zaczynają łzawić. Miała dość. Poślizgnęła się na płacie śniegu i zjechała na tyłku dobrych kilka metrów. Nic jej się nie stało, ale długo nie mogła się podnieść. Nie miała siły, oddychała ciężko. Brakuje jeszcze tylko tego, żeby się połamała w tych przeklętych górach. Ile czasu wiłaby się tu z bólu, zanim ktoś by ją odnalazł? Pewnie długo, od dobrej godziny nie spotkała nikogo.

     

    Informacje dodatkowe

    Rok

    2024

    Obszar

    Sudety, Masyw Śnieżnika

    Autor

    SADLEJ Sebastian